Zakładam, że masz już pobrany obraz ISO z wersją Windowsa 10, którą chcesz zainstalować. Jako, że rozmiary tych obrazów przekraczają już to, co przyjmie płyta DVD, użyjemy dysku USB. Zakładam także, że Twój komputer obsługuje UEFI. Mamy rok 2020, więc jest na to bardzo spora szansa.
Większość tutoriali w sieci, jakie udało mi się znaleźć zalecają skorzystanie z programów do tworzenia bootowalnych dysków USB, jak na przykład Rufus. Wszystko pięknie, ale co zrobić jak dysk komputera już dawno wyczyszczony i nie masz na czym tego programu uruchomić?
Poniżej znajdziesz kroki jakie wykonałem, żeby z poziomu Linuksa przygotować dysk instalacyjny Windows 10, który bez problemu uruchomił się na lapciaku Toshiba Satellite. Wszystkie są do zrealizowania zarówno z poziomu GUI, jak i konsoli. Ja użyłem GParted.
Oczywiście zanim ochoczo ruszysz do formatowania na prawo i lewo upewnij się, że nie masz na dysku USB nic ważnego.
- Zamontuj obraz ISO, np.
sudo mount -o loop Win10.iso /tmp/iso
. - Upewnij się, że na dysku USB jest tabela partycji typu GPT, a nie MBR.
- Stwórz i sformatuj dwie partycje, jedną w FAT32 i jedną w NTFS. Jest to
konieczne, bo mało który bootloader UEFI potrafi wystartować OS z partycji
innej niż właśnie FAT32. Konieczność stworzenia drugiej partycji powstaje,
bo FAT32 nie jest w stanie zmieścić pliku większego niż 4GB, a plik
sources/install.wim
to właśnie taki grubas :). - Z zamontowanego wcześniej obrazu na partycję FAT32 skopiuj wszystko w
całości, oprócz katalogu
sources/
, skąd skopiuj tylkosources/boot.wim
. - Na partycję NFTS skopiuj cały katalog
sources/
. - Upewnij się, że obie partycje mają flagę
msftdata
.
Gotowe. Możesz porównać zawartość partycji z moim listingiem. Teraz komputer powinien wystartować z tak przygotowanego dysku USB.
Informacje znalezione na https://techbit.ca/2019/02/creating-a-bootable-windows-10-uefi-usb-drive-using-linux/